Spelunka na Woli

[Czerwony]

<Wychylając resztkę samogonu z kieliszka mówi do siebie>
Ci czerwoni to jednak paranoicy... No, ale może to i lepiej? Czas nagli, trzeba by poszukać jakiego noclegu.

<Wychodzi, nie zaszczycając Wirskiego spojrzeniem>

[Petro]

<żegna Riemkinowa uniesieniem czapki i radosnym spojrzeniem>

[Czerwony]

<Pozdrawia uniesieniem kapelusza, ściskając kartkę z adresem kolejnego spotkania>

[refugee]

<wchodząc uśmiecha się lekko>

Ooo jak zawsze zapijaczone mordy, knują jak tu lud napuścić na ciężko pracujących ludzi....
już ojciec mi opowiadał że najlepiej po mordzie na Woli biją.....


<siada i zamawia szklankę wódki z ogóreczkiem na zagrychę...>

[El_Prez]

<szybkim krokiem podchodzi do baru by zamówić wódkę. Obrzuca spojrzeniem cały lokal jego wzrok spoczywa na nie pasującym do ogółu indywiduum>
-Towarzysze patrzajcie, zadufany burżuj odważył się wejść do lokalu proletariackiego! Wynocha śmieciu! Dość cierpimy, ciężko pracujemy i nic z tego nie mamy - a wy Warchlaki? Tylko korzystacie z naszego nieszczęścia i tuczycie swe dupska, byleby więcej stołków zagarnąć!

<ruszył w stronę Steinmanna>

[Dalewin]

[Gdy w Spelunce zaczyna się wojna na noże i widelce, kapela niczym nie przejęta, intonuje pieśń znaną oficjalnie jako "Czerwone Jabłuszko" z dosyć mocno zmienionym tekstem]

Quote:"[Kobieta]
Czerwone jabłuszko przekrojone na krzyż
Czemu ty chłopaku żądnie na mnie patrzysz ?

Ref: Gęsi za wodą, kaczki za wodą
Dałabym Ci dupy gdyby nie ten swąd
Ty mi buzi dasz, ja Ci w mordę dam
Ty nie partner dla mnie boś ty zwykły cham.

[Mężczyzna]
Patrzaj jak moneta po ziemi się toczy
Więcej nikt Ci nie da kurwo nic nie warta

Modre oczy miałaś, teraz załzawione
I spuchnięte bardzo, obiję je trochę (..)"

<Pozostały fragment niestety już ledwo było słychać>

[Darne]

Robert Rogowski
<wpada do baru w, lekko potarganym wskutek interwencji żołnierskiej, garniturze.
-Towarzysze! Żołnierskie i szlacheckie mendy króla sobie obierają, naszych z Partii na zbity pysk z sejmu wywalili, a sami przed pałacem królewskim orkiestrę sobie urządzają! <Rusza kupić sobie piwa, na odświeżenie>

[El_Prez]

<drzwi do baru otwierają się po raz drugi, do baru wchodzi czytając Kuryer Codzienny Michał Pomorski. Usłyszał co mówił towarzysz w garniturze. Przechodząc przez lokal głośnym głosem rzucił na wiatr>

-Prawda, to istna hańba. Radzą sobie tam, nie bacząc na głosu proletariatu, a jak głosi nazwa Rzecz-Pospolita - my winniśmy mieć równe prawo do stanowienia o naszej ojczyźnie...

<tym razem zwrócił się do Towarzysza w garniturze, przybierając normalny ton>
-Można się przysiąść? Jak mniemam pan z Partii a ja tu w sumie nowy. Chciałbym poznać kolegów z którymi przyjdzie mi walczyć ramię w ramię o dobro ludu.

[refugee]

Nowe to czasy i inne. Nawet po mordzie od proletariatu nie wstyd dostać, ale nie tym razem

[Darne]

Robert Rogowski
-Robert Rogowski. <Podaje rękę towarzyszowi> Korespondent prasowy "Naprzód" i do niedawna poseł na sejm. Napijecie się, comrade?