Te wasze alternatywne historie tyczące się scenariusza Zgredźante zachęciły mnie do zastanowienia się nad rozwinięciem alternatywnej historii nad którą myślałem już dawno, dawno temu. Chciałbym, żebyście mi jakoś skomciali to czy poradzili. Ewentualnie zastanowić się z wami jakbytobyło i nadać temu jakikolwiek sens. Wicie rozumicie. Otóż drogie dzieci najsamprzód cofamy się do 1768 roku.
Pierwszy rozbiór Polski był wynikiem zawiązania konfederacji barskiej wymierzonej przeciwko Poniatowskiemu i zwierzchności Rosji nad Polską. Dodatkowo konfederaci coś tam się srali o przywileje dla innowierców – idee słuszne, ale wyszło jak wyszło. Germański oprawca wszedł do nas jako pomoc dla zdetronizowanego króla i już tam zostali, a nasze związki z Rosją są oczywiste.
Nie poradzimy nic na to, że się zesrało – rozbiór Polski staje się faktem, tracimy te 210 tysięcy km kwadratowych i ileś tam milionów ludności, pozostajemy protektoratem Rosyjskim ale co dalej (mamy 1772 rok ofc).
Czas leci sobie dalej. Ciołek rządzi bo mu Katarzyna tak rozkazuje, a przy okazji jest na każde zawołanie carycy jak ją tylko zaswędzi między nogami (strasznie mnie bawi opinia, że Polska w tym okresie pieprzyła Rosję – ha ha ha – banda debili). W końcu paru kolegów króla stwierdza, że warto by napisać konstytucję, ale nie jako kolejne prawo a jako ogół; przy okazji można dosrać Rosji – może nie zauważą. Do tej pory trzymamy się znanej nam historii. Tu następuje jednak jebudu.
Rosja historycznie wkracza w obronie własnych interesów – to logiczne, nie chce stracić swojego protektoratu. Co robio Polacy? Nie bronią konstytucji. Zgadzają się na żądania Rosji o odwołaniu nielegalnego aktu i wszyscy dalej żyją w zgodzie i miłości. Nie ma II rozbioru Polski.
Na zachodzie Europy zaczyna szaleć rewolucja. Austria i Prusy, a za niedługo też i Rosja wplątują się w konflikt z rewolucyjną/napoleońską Francją, nikt nie ma czasu i ochoty babrać się z biednymi Polaczkami. My jako protektorat Rosyjski wspieramy naszego seniora i bijemy się dzielnie z Napoleonem ale oczywiście nie mamy szans. Nie wnikamy co się działo etc. Po prostu mamy wielką Napoleońską Europę i jest tam też nasz kraj – w granicach z 1773 roku, jako marionetka Paryża. Może za tych czasów udaje się wprowadzić niektóre z postulatów w konstytucji 3 maja, oczywiście kodeksy napoleona itd.
Istnieje też opcja, że Polska próbuje wyswobodzić się z ciepłych objęć Rosji i walczy na swoją rękę pomagając Napoleonowi – wtedy możemy mówić o jakiś zyskach na Prusach w postaci Górnego Śląska i Prusach, a na Austrii I coś z I rozbioru (cały?).
Polsza staje się głównym aliantem Francji na wschodzie. Granica jest przesunięta bardziej w stronę Moskwy, mamy więcej żołnierzy, Rosja ma ich mniej. Zakładamy jednak, że dostajemy jak zawsze sromotny wpierdol, koalicja rozpada się, Napoleon dostaje wciry pod Waterloo. Mamy 1815 rok i kongres wiedeński.
Zbawienną zasadą dla Rzeczpospolitej jest ta mówiąca o zachowaniu równowagi w Europie pomiędzy państwami. Co prawda, musimy oddać nasze nabytki na Prusach i Austrii, a i pewnie Rosja coś od nas bierze w ramach rekompensaty (Bracławskie, Podolskie i Mińskie) za wojowanie z nią i stracenie protektoratu ale zachowujemy niepodległość i suwerenność. Pojawia się teraz ptyanie kto idzie na nasz tron?
Wiek XIX był w miarę spokojny (nie licząc popierdolonego madnessu z wiosną ludów i paroma konfliktami typu wojny o zjednoczenie Niemiec/Włoch czy rozpad Turasów; ofc mówię o Europie) więc Polska ma czas na rozwój i pokuszenie się o jakieś tam lolimperialne zapędy ale jestem daleki od zdania, że miała by kolonie xD. W każdym razie na pewno wzmocniła by się, byłby czas na reformy państwa i gonienie Europy w rozwoju.
Przychodzi jednak rok 1914 i w Sarajewie ginie pan Habsburg. Co w takim razie robi Rzeczpopsolita? Wrogów ma w obu obozach, i w Entencie i w Centrali, choć raczej mym zdaniem powojowali by z Niemcami i Austrią. Jakbyście widzieli taki war? Co myślicie o tej i tak już mocno naciąganej historii
?
Sam pomysł jest by prof. Chwalba. Mam skany jakieś i właśnie na nich się wzorowałem.