<
Śmiechowski z nieskrywanym rozbawieniem wysłuchał wystąpienia doc. Konara>
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Przepraszam, nie mogę ukryć swojego rozbawienia. Mój szanowny przedmówca raczył zarzucić mi, że chciałbym, aby prawo było tworzone w racjonalny sposób – tj. wpierw ustalamy pewne założenia, potem przekuwamy je na język prawa. Słysząc ów zarzut poczułem się wręcz zdruzgotany, wdeptany w podłogę.
Szanowni Państwo, wymaganie od kogoś, aby wpierw przedstawił projekt ustawy, a następnie przedyskutował wstępne założenia projektu, jest kolejnym przykładem złej legislacji. To nie jest mój wymysł, ale ugruntowany pogląd, dość powszechny wśród przedstawicieli doktryny. W praktyce też zazwyczaj wpierw dogłębnie analizuje się problem, rozważa możliwe rozwiązania, a dopiero następnie pisze projekty ustaw czy aktów wykonawczych. Rozwaga jest potrzebna na tym wstępnym etapie, a nie dopiero na etapie końcowych prac Sejmu.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Mimo, że mój szanowny przedmówca wbrew faktom zarzuca mi niezdolność do kompromisu, ja wciąż podtrzymuję swoją propozycję wspólnych prac nad zmianami w konstytucji.
Naród widzi kto jest gotów do dialogu.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Doc. Konar w swym wystąpieniu raczył porównać sposób wyboru składu ciała ustawodawczego do wyboru składu organu egzekutywy.
To są dwa zupełnie różne zagadnienia, trudno je porównywać i na zasadzie analogii wyprowadzać, że skoro na pewne rozwiązania można się zgodzić w przypadku wyborów parlamentarnych, to można i na nie zgodzić się w przypadku wyboru Radców. To kolejny argument mojego szanownego przedmówcy, którego nie można potraktować poważnie. Równie logicznym byłoby porównanie sposobu powoływania sędziów do trybu wyboru Radców.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Mój przedmówca zarzuca mi, że w przedstawionej poprawce nie ma rozwiązania problemu nierówności mandatu społecznego. Błąd rozumowania doc. Konara jest dość poważny. W moim projekcie nie ma bowiem mowy o jakimś poparciu społecznym czy mandacie społecznym.
Rada Najwyższa ma odpowiadać przed Narodem – związkiem pokoleń przeszłych, obecnego i przyszłych. Nie zaś przed społeczeństwem – grupką obywateli, mających czynne prawo wyborcze. Założeniem mojego projektu jest zatem, aby najlepsi synowie polskiej ziemi wybrali najlepszych radców. Problem, który występuje w przedmiotowym projekcie ustawy, w przypadku mojego projektu nie występuje wcale. Ot i całe rozwiązanie <
Śmiechowski przetarł okulary, które lekko mu zaparowały, spojrzał na Konara>. Proste, prawda?
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Doc. Konar czyni mi ponadto kolejny zarzut, który również można uznać za wielce zabawny. Wedle słów mojego szanownego przedmówcy wadą wniesionej przeze mnie poprawki jest jej kompletność i kompleksowość.
Po raz kolejny muszę stwierdzić, że właśnie w ten sposób prawo winno być tworzone. Wielokrotnie w trakcie mej praktyki adwokackiej spotykałem się z regulacjami niepełnymi, niejasnymi. Zazwyczaj w takiej sytuacji sprawy znacznie się komplikowały, wydłużały, wybuchały dodatkowe spory. Wydaje mi się, że chcielibyśmy tego uniknąć, prawda?
Następnie doc. Konar stwierdza, że zaproponowana przeze mnie poprawka nie rozwiązuje obecnych problemów ustrojowych. Pomijając już kwestię, że prawo nie powinno być tworzone tylko i wyłącznie jako odpowiedź na aktualne wydarzenia, to chciałbym zadać doc. Konarowi proste pytanie –
Jakich konkretnie problemów nie rozwiązuje przedstawiona przeze mnie poprawka i dlaczego? Powiem szczerze, bardzo ciekawi mnie, co wymyśli mój szanowny przedmówca.
Jednocześnie zgłaszam autopoprawkę do przedstawionej przeze mnie poprawki:
Quote:Art. 17.
(1) Zgromadzenie Elektorów składa się z Marszałka Senatu, jako przewodniczącego, Marszałka Sejmu, jako jego zastępcy, z Prezesa Rady Ministrów, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Wodza Naczelnego oraz z 75 elektorów, wybranych z pośród obywateli najgodniejszych w 2/3 przez Sejm i w 1/3 przez Senat.
(2) Mandaty elektorów wygasają z mocy samego prawa w dniu objęcia urzędu przez nowoobraną Radę Najwyższą.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
W ostatnim fragmencie swej wypowiedzi doc. Konar pokazuje z jakim lekceważeniem traktuje on myśli Ojca Narodu. Różnica między Narodem a społeczeństwem jest ogromna. To dwa różne pojęcia, tak samo jest z zakresem odpowiedzialności. Odpowiedzialność przed Narodem proponowane przeze mnie, wynikająca z myśli Ojca Narodu, jest znacznie szersza, odnosi się nie tylko do stanu obecnego, ale też do Historji. Doc. Konar na poparcie swoich – można by powiedzieć heretyckich – tez podaje przykład nauk humanistycznych. Czyżby nauki humanistyczne stały się w tej chwili ważniejsze od poglądów Ojca Narodu? Tego typu pomysłom i praktykom trzeba powiedzieć stanowcze: „nie”.
To jest właśnie najbardziej istotna kwestia w naszej dyskusji. Żałuję, że doc. Konar nie podejmuje dyskusji na tym polu. Nie powinno mnie to jednak dziwić – jak wskazałem wcześniej, traci on grunt pod nogami i zaczyna brakować mu argumentów. Tym bardziej, że od początku było ich niewiele.
Dziękuję za uwagę.