RE: [PU] O zmianie Konstytucji
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Zdaję sobie sprawę, że czas na dyskusję się powoli kończy albo wręcz już się skończył. Pozwolą Państwo jednak, że dopowiem jeszcze kilka słów. Mój szanowny przedmówca raczył stwierdzić, iż jego środowisk stoi na stanowisko, że należy się przekonać o skutkach wprowadzenia w życie przedmiotowego projektu ustawy i dopiero wtedy można by zacząć krytykować jego treść i założenia. Słyszałem już wiele bzdur w tej dyskusji z ust doc. Konara, ale ta bije wszystkie dotychczasowe na głowę. "My zgłosiliśmy projekt, a Wy nie macie prawa go krytykować dopóki nie wejdzie on w życie" - tak mówi mój szanowny przedmówca. Idąc tym tokiem rozumowania, moglibyśmy zarzucić jakiekolwiek dyskusje parlamentarne. Wprowadźmy wszystkie postulowane zmiany, niezależnie jak głupie są i sprawdźmy jak one działają. Dopiero wtedy będzie czas na krytykę. Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się czegoś więcej po doc. Konarze...
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Sposób tworzenia prawa, a samo prawo to dwie różne rzeczy. Doc. Konar wmawia mi, że mówię o jakimś idealnym prawie. Nic bardziej mylnego. Mówię o dobrym sposobie tworzenia prawa, o dobrym legislatorze. Odnosząc się już do kwestii poruszonych przez doc. Konara w końcowych fragmentach - tak prawo ma być proste. Nie jest to jednak jedyny warunek mu stawiany. Prawo powinno być proste i kompleksowe, jawne i ogłoszone, możliwe do spełnienia i nieretroaktywne, itp. Tych warunków nie jest za wiele - kilka, powiedzmy kilkanaście. Z tym, że prawo musi spełniać je wszystkie. Jeżeli ich nie spełnia, jeżeli rażąco je narusza, to... moim zdaniem nie mamy już wtedy do czynienia z prawem, nie ma już nawet systemu prawa.
Panie Marszałek, Wysoka Izbo!
Mój szanowny przedmówca, zdając sobie sprawę z braku argumentów, zdecydował się iść w stronę wmawiania Szanownym Posłom, że powiedziałem coś innego niż w rzeczywistości. Doc. Konar twierdzy jakobym stwierdził, że wygłoszenie uzasadnienia po przedstawieniu projektu ustawy jest przykładem złej legislacji. Oczywiste kłamstwo. Powiedziałem i powtórzę to jeszcze raz, że jeżeli ktoś ode mnie wymaga, abym wpierw przedstawił treść swojej poprawki, a dopiero potem rozważył jej założenia, to jest to błędnym podejściem. Jeżeli doc. Konar uważa inaczej i inaczej postępowali posłowie Frontu Ojczyźnianego przygotowując przedmiotowy projekt ustawy, oznacza to, że był on pisany w ciemno, bez jakiejkolwiek wizji czy myśli przewodniej. To jest właśnie przykład złej legislacji - gdy projektodawcy nie rozważają tego, co piszą.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Doc. Konar twierdzi, że pojęcia Narodu i społeczeństwa są różne. Zgoda. Tylko, że tym samym mój przedmówca sam sobie przeczy. W uzasadnieniu do przedmiotowego projektu mój szanowny przedmówca mówił - cytuję - "Z drugiej strony, odpowiedzialność Rady Najwyższej przed Narodem, poprzez wprowadzenie kadencyjności Rady i wyboru jej członków w powszechnym głosowaniu.". Najpierw zatem doc. Konar wmawiał Wysokiej Izbie bajeczki o odpowiedzialności Rady Najwyższej przed Narodem. Dopiero w toku dyskusji mój szanowny przedmówca - coraz bardziej jawnie - przyznaje, że tak naprawdę ma na myśli odpowiedzialność przed grupą obywateli, posiadającą czynne prawo wyborcze, tj. tzw. społeczeństwem.
Mój szanowny przedmówca porównuje Naród i społeczeństwo do bodajże krzesła i stołu. Ja bym jednak zastosował nieco odmienne porównanie - do krzesła i krzesła elektrycznego. Bo odpowiedzialność przed społeczeństwem jest dla władzy publicznej właśnie jak krzesło elektryczne - uniemożliwia patrzenie w przyszłość, paraliżuje jakąkolwiek długodystansową politykę. Liczy się tylko co jest tu i teraz. Nie pierwszy raz zresztą poruszam tę kwestię. Nie pierwszy raz ponadto doc. Konar nijak nie odpowiada na moje argumenty. Nie mogę jednak nie przyznać, że mój szanowny przedmówca z niezwykłą wprawą stara się wciąż skierować dyskusję na boczne tory. To doprawdy zdumiewająca umiejętność. Szkoda jedynie, że wykorzystuje ją przeciwko dobru Państwa.
Pozwolę sobie pozostać jeszcze przez chwilę przy tym wątku, najistotniejszym dla niniejszej dyskusji, a wciąż mało wyeksponowanym, głównie przez starania doc. Konara. Jako, że zbliża się moment głosowania musimy się jeszcze raz zastanowić jakiej władzy chcemy. Kruchej, podatnej na naciski różnej grupy społecznych, która co kilka lat będzie musiał kupować sobie poparcie i licytować się z opozycją, która nie będzie myśleć o przyszłość, ale wyłącznie o teraźniejszości? Jeżeli tak, to zachęcam do głosowania za przedmiotowym projektem ustawy. Jeżeli zaś uważamy, że władza powinna mieć na względzie przede wszystkim interes całego Narodu, związku pokoleń - przeszłych, obecnego i przyszłych, apeluję o głosowanie za moją poprawką.
Panie Marszałku, Wysoka Izbo!
Na początku niniejszej dyskusji doc. Konar wymagał ode mnie, abym składał poprawki do przedmiotowego projektu ustawy. Teraz zaś, gdy złożyłem stosowną poprawkę zarzuca mi, iż nie mogłem jej zgłosić. Hipokryzja mojego szanownego przedmówcy jest aż nadto widoczna. Pozwolę sobie jednak uzmysłowić doc. Konarowi jego błąd - Konstytucja mówi o liczbie głosów potrzebnych do złożenia projektu o zmianie ustawy zasadniczej. Nie reguluje zaś procedury składania poprawek do projektu zmiany. To jest materia regulaminowa, która nie wprowadza w tym zakresie dodatkowych wymagań. Zdaję sobie sprawę, że doc. Konar zamierza wszelkimi środkami nie dopuścić do głosowania mojej propozycji, ale ten sposób jest doprawdy dosyć żałosny.
Dziękuję za uwagę.
Wielki Książę Syberii Jan I.
(This post was last modified: 02-02-2012 10:11 by AmaD.)
|