Restauracja w Hotelu "Polonia"

[Czerwony]

Restauracja na parterze jednego z najbardziej ekskluzywnych warszawskich hoteli już z racji cen jest niedostępna dla zwykłych śmiertelników. W eleganckim wnętrzu często spotykają się ci, dla których atmosfera Jane-Gee jest nieco zbyt głośna i dekadencka, ale wciąż pragną zaznaczyć przynależność do elity.

[Czerwony]

Przy niedużym stole w rogu sali siedzi Zarucki w wojskowym mundurze. Przed nim stoi kawa z mlekiem i sernik wiedeński. Generał delektuje się cygarem, od niechcenia wertując "Kuriera Polskiego" i wyraźnie na kogoś czekając. Wokół krąży odpowiednio "posmarowana" obsługa hotelu, pilnując, by nikt - choćby sam diabeł - nie zakłócał spokoju Zaruckiemu i jego gościowi.

[Ogar]

<po zostawieniu płaszcza w szatni, ubrany w mundur pułkownik Ignatowicz zdecydowanym krokiem zmierza do sali restauracyjnej szukając kogoś wzrokiem. W pewnym momencie obsługa delikatnie kieruje go do stolika generała Zaruckiego> Witam panie generale Zarucki, pułkownik Igantowicz melduje się.

[poulenc]

< na tablicy Dań Dnia pojawiły się ''Jajka po Ryszewsku">

[Czerwony]

Spocznij - <mówi generał, wstając i ściskając rękę Ignatowicza> - Proszę usiąść, panie pułkowniku. Pali pan? Doprawdy wyśmienite cygara, wprawdzie amerykańskie, ale z pierwszorzędnego tytoniu.

<Spoglądając na tablicę> Żartowniś się znalazł... Albo ktoś z obsługi chce przypodobać się władzy. Wszelako o tym właśnie chciałem z panem dziś porozmawiać. Nie wiem, na ile prawdziwe są te plotki od których huczy na mieście, ale draby Ledóchowskiego na pewno nieźle zajęły się Ryszewskim, niezależnie od tego, czy oszczędzili jego męskość... Sam pan widzi, z kim ja muszę pracować. Tępaki albo sadyści. Dziękuję - <Mówi do kelnera, po czym zabiera się za studiowanie przyniesionej karty dań.>

[Ogar]

<siada przy stoliku zapala cygaro> Niestety w Polsce nie ma warunków by uprawiać najlepsze gatunki tytoniu<zaciąga się> A o plotkach słyszałem, ech gdyby to jeszcze były oficjalne służby państwowe, a tak to sam pan wie panie generale... A kelner na razie dla mnie mocna kawa.

Ale fakt ostatnio zbytnio nie słychać wieści z rządu, Marszałek narzeka, że Sejm nie ma co robić, a sytuacja wygląda jak wygląda. Ryszewski to wywrotowiec, ale problemy na wsi istnieją realnie i muszą być rozwiązane.

[Czerwony]

Słusznie pan prawi, pułkowniku. Na tą PSL-owską awanturę w Rzeszowie pies z kulawą nogą by nie przyszedł, gdyby ludziom żyło się dobrze. Wielu wysoko postawionych ludzi zgłasza pomysły na to, jak uzdrowić sytuację... Ale cóż z tego, gdy, dajmy na to, premiera przez niemal dwa tygodnie nie idzie znaleźć? Wszystko grzęźnie, ludzie się zniechęcają, dobre idee toną a opozycja zyskuje poparcie. Co zaś tyczy się Ryszewskiego... <Zarucki również zaciąga się cygarem> Nie wiem, czy to wywrotowiec, ale jeśli nie, to na pewno nim będzie gdy już go wypuszczą... <wydmuchuje dym> Jeśli wypuszczą. W każdym razie, przyjaciół to nam od tego nie przybędzie. Tworzenie męczenników nie wyjdzie nam na dobre.

[Ogar]

<odbiera od kelnera kawę> Zwłaszcza jak będziemy produkować takich bezsensownych i to w taki sposób. Zresztą nie możemy bez końca ich zamykać, bo w końcu będzie ich za dużo i skończymy, jak nie przymierzając, Kajzer czy Car. Ja przynajmniej zaproponowałem ideał korporacjonizmu i spółdzielni rolniczych, co nikogo chyba zbytnio w rządzie nie poruszyło. Ale skoro rząd nie działa, to może czas go nieco rozruszać panie generale? Moi podwładni chętnie wyprostują zasiedziałe kości... Duch w Narodzie nie zginął, jak trzeba to będziemy działać.

[Czerwony]

<Uśmiechając się złowrogo znad filiżanki> Cóż, gdybym zechciał to jutro o tej porze w głównych gmachach rządowych stałoby wojsko, a ich poprzedni użytkownicy czekaliby w celach na to, jaki los ich spotka... Ale póki co nie chcę. Jedziemy jednak na tym samym wózku, czy to się nam podoba czy nie. Dopuszczenie do władzy opozycji byłoby równoznaczne z upadkiem Polski, bo komuniści tylko czekają na związany z tym zamęt. Ale myślę, że grupa rozsądnych ludzi w strukturach władzy mogłaby stworzyć progresywny ruch... W ramach obecnego systemu. Ach, przy okazji: gratuluję. Jestem raczej sceptyczny, ale rząd przychylnie odniósł się do propozycji pomocy dla Franco. Rozumiem, że przygotowuje się już pan na wyjazd do Hiszpanii? <Zabiera się za przyniesiony sznycel i sałatkę ziemniaczaną>

[Nerkare]

Warnowicz wchodzi do hotelu, zostawia płaszcz w szatni i podchodzi się przywitać.

Panie Generale, pułkowniku, witam serdecznie. Co ciekawego u Panów słychać?