Bitwa nad Tanwią między Mokrowskim a Rzecząpospolitą Chełmską ciągnęła się długo, przewlekle i chaotycznie. Z jednej strony Rosjanie byli zdemoralizowani odwrotem z Ordynariatu, z drugiej - wojsko chełmskie wyglądało raczej jak (zbyt) wielka, pobieżnie przeszkolona i zmusztrowana horda. W przerwach między kolejnymi potyczkami po obu stronach dochodziło do dezercji. Wśród żołnierzy radzieckich kręcili się chełmscy agenci zachęcający do zmiany strony. Wielu z nich z rozkazu Mokrowskiego zawisło na drzewach... albo skończyło jeszcze gorzej.
Rosjanie zdołali utrzymać umocnienia na Tanwi aż do nocy 21/22 kwietnia, po części dzięki dobremu uzbrojeniu, po części dzięki asekuranctwu chełmskich żołnierzy. Mokrowski czekał dość długo na ten moment, planując pójść z częścią wojsk na zachód, za Wisłę - do Bieługowa i Zgrupowania "Legnica". Gdy ludzie Czarnoty skoncentrowali się na forsowaniu rzeki, generał na czele dwustu najwierniejszych wymknął się ze Stalowej Woli, zabierając możliwie najwięcej wartościowego sprzętu.
Wielu Rosjan broniło się jeszcze później, próbując się przedrzeć na zachód, za Mokrowskim, albo na wschód, do Kobryńszczyzny. Na polecenie ks. Żytniaka misja Caritasu w Stalowej Woli sprowadziła dwustu Rosjan i sporo sprzętu za granicę Ordynariatu. Ostatnia kompania radziecka skapitulowała pod Leżajskiem 2 maja nad ranem.
Wynik:
zwycięstwo Rzeczypospolitej Chełmskiej
Straty chełmskie: 2 tys. żołnierzy
Niemal wszystkie siły radzieckie zostały rozbite, 1,5 tys. przeszło na stronę wroga.