Tło: po bitwie pod Wieluniem płk Cios czekał kilka dni na posiłki, dopóki nie okazało się, że próby okrążenia Rosjan w widłach Warty i Liswarty nie będzie i że trzeba iść na odsiecz Częstochowy. Zebrawszy siły, ruszył w kierunku miasta. Okazało się, że droga jest już zablokowana przez główne siły Jesienina - Cios i jego ludzie z KOSY byli skłonni się przebijać, ale dowódcy sił Sieradza i Częstochowy odwiedli go od tego, przekonując do próby wyminięcia Rosjan od północy. Gdyby Polacy przekroczyli Wartę, mogliby wzdłuż rzeki w miarę bezpiecznie dojść do Częstochowy.
Jakoż okazało się, że Warta też jest zablokowana, a zwiadowcy donieśli, że Cios znalazł się w kotle. Od chwili wymarszu Polacy bez przerwy byli zmuszani przez nieprzyjaciela do drobnych potyczek i zbaczania z trasy. Młody pułkownik zdecydował, że nie ma innego wyjścia, jak tylko przebić się do Częstochowy najkrótszą drogą. Cóż, gdyby nawet wiedział, co zgotował mu marsz. Jesienin...
17 kwietnia, rano: żołnierze wyruszają z Byczyny, gdzie zatrzymali się na noc. W miasteczku znaleźli niewiele jedzenia, morale sukcesywnie spada. O dziwo, nie napotykają żadnych oddziałów radzieckich na swojej drodze. Cios nakazuje uważać na zasadzki, ale odrzuca sugestię okopania się w miejscu i zostawienia odwodów.
17 kwietnia, południe: zgodnie z oczekiwaniami w ciągu kilkunastu minut Rosjanie atakują Polaków ze wszystkich stron. Cios, inspirując się Somosierrą, nakazuje przebijanie się za wszelką cenę. Z tyłu jako osłonę zostawia 1. Pilski Batalion KOSY.
17 kwietnia, po południu: pogrom wojsk polskich jest zupełny, większość ocalałych oddziałów poddaje się mniej więcej do 18:00. Do Częstochowy docierają niewielkie grupki. Cios również zostawia armię i z dwoma oficerami dociera w przebraniu do miasta.
Wynik:
miażdżące zwycięstwo Zgrupowania "Legnica"
Siły polskie zostały rozbite. Straty radzieckie wyniosły 300-400 osób.