Korpus Ochrony Sanoka KOSA

[Dalewin]

Quote:

REZOLUCJA ZWIĄZKU POLSKIEGO NR. 1.01
w sprawie powołania Korpusu Ochrony Sanoka KOSA

Art. 1
Związek Polski na podstawie porozumień z Miastem Sanok, powołuje wyodrębniając ze swoich wspólnych sił wojskowych Korpus Ochrony Sanoka "KOSA".

Art. 2
KOSA ma za zadanie chronić Sanok przed interwencją sił Wojska Ludowego oraz zahamować ekspansję sił Reżimu Komunistycznego, na niezależne ośrodki władzy.

Art. 3
Dowództwo bezpośrednie nad KOSA sprawować będzie "Naczelne Dowództwo Sił ZP" powołane w trybie ustalonym przez Radę Przedstawicieli.

Art. 4
KOSA odpowiedzialna jest tylko i wyłącznie za wypełnienie obowiązku obrony Miasta Sanok i nie może zostać wykorzystana do prowadzenia polityki ekspansjonistycznej tego miasta.

Art. 5
Siła liczebna KOSA uzależniona jest od indywidualnego zgłoszenia członków Związku Polskiego na zasadzie dobrowolności, jednak po zgłoszeniu odpowiednich sił do KOSA, nie mogą być one wycofane do czasu ukończenia zadań postawionych przed korpusem.

Art. 6
Za utrzymanie racji żywnościowych odpowiedzialne jest Miasto Sanok, zaś sprzęt wykorzystany do walk, zapewniają sygnujący rezolucję. Kwestia finansowania operacji ustalana jest indywidualnie na podstawie porozumień między Związkiem Polskim a Miastem Sanok.

Jak Państwo się zapatrują?

[Szmer]

Jędrzej Łohoyski
Zastanawiam się, czy jest sens ujmować to w takie ramy prawne, zwłaszcza, że do uchwalenia rezolucji potrzebowalibyśmy zjazdu. Można by to co prawda przemianować na dekret...

Poza tym, byłbym za tym, żeby zrobić z tego po prostu związek operacyjny WP - które ma już dowództwo pod gen. Mickiewiczem. Niechże on przyśle jakiegoś oficera. Naszym zadaniem powinno być przede wszystkim wezwanie członków do oddelegowania własnych oddziałów. Takie wojsko mogłoby zlikwidować nie tylko BRL, ale może potem i tego starachowickiego parcha.

Powinniśmy też rozważyć, co zrobimy z ziemiami, które by się udało podbić na komunistach. Osobiście byłbym za bezpośrednimi rządami jakiegoś komisarza związkowego, co umożliwiłoby też powiększenie siły instytucji Związku Polskiego.

[Dalewin]

Robert Dziedzic

Jest to oczywiście propozycja pierwsza, dotycząca stricte Sanoka. Późniejsze działania mogą w sposób jasny i klarowny doprowadzić do wspomnianych przez Pana działań. Jeżeli ustanowimy swoje siły w Sanoku, będziemy w stanie uczynić z niego bardzo dogodny punkt wypadowy bez strat w naszych ziemiach czy destabilizacji życia w państwach związkowych.

Co do włączenia w Armię Zachodnią. Pytanie czy gen. Mickiewicz może teraz sprawnie zarządzać przez Pół Polski bo rozumiem, że stacjonuje z wojskami próbując odepchnąć NRD? Stąd pomysł korpusu z oddzielnym dowództwem. Uniknie to walki na dwa fronty w przypadku WP.

[Szmer]

J. Łohoyski
Oczywiście ta zwierzchność będzie raczej formalna. Ale art. 6 Proklamacji Związku mianuje gen. Mickiewicza wodzem naczelnym WP i jestem za tym, żeby się tego trzymać.

[Dalewin]

Nawet kosztem zdolności operacyjnej?

[Szmer]

J. Łohoyski
A czy wg pana powołanie drugiego naczelnego dowódcy poprawi naszą zdolność operacyjną? Według mnie w przyszłości może to spowodować wyłącznie chaos. Jestem za tym, żeby dowódca KOSY miał całkowitą swobodę operacyjną, ale formalności trzeba zachować.

[Dalewin]

Ah to przepraszam Szanowny Panie. Ja w myśl Naczelnego Dowództwa miałem na myśli Sztab Operacyjny który pozwoli na rozdział sił na Wschodnie i Zachodnie. Nie mówię o odłączeniu Gen. Mickiewicza od decydowania o wspólnych siłach, tylko o konieczności zapewnienia dowództwa na arenie wschodniej.

[Szmer]

J. Łohoyski
Proponuję zatem, aby powołać dekretem Front Zachodni i Wschodni. Dowódcą tego pierwszego byłby gen. Mickiewicz, zachowując funkcję naczelnego dowódcy.

Moglibyśmy też rozważyć, jak możemy pomóc Wałbrzychowi. Nie jest on co prawda członkiem Związku, ale moim zdaniem nie zwalnia nas to od solidarności.

[Dalewin]

Robert Dziedzic

Rozmawiałem z naszym specjalistą ds. wojskowych, Jerzym Kochanowskim. Działał w dawnej partyzantce, dlatego spodziewałem się od niego dosyć nietypowych propozycji. I takie otrzymałem w sprawie właśnie Wałbrzycha.

Wałbrzych jako miasto nie jest do utrzymania. Nie bylibyśmy w stanie zachować swych sił w walkach miejskich, nawet gdy te pierdolone Niemcy mają w sobie więcej promieniowania X niż czysty pluton. Plan Kochanowskiego przewidywałby wpuszczenie ich do miasta, a właściwie do jego gruzów jak to się spodziewamy, a następnie eksterminacja tych którzy tam weszli, wszelkimi środkami (tzw. uduszenie ofiary).

Pojawił się też pomysł by sfałszować depeszę PRL do Czechosłowacji, w treści której zawarto by domniemaną zdradę Ulbrichta który w momencie wojny Nuklearnej odmówił uruchomienia wyrzutni na terenie NRD (oszustwo polegało by na tym, że Ulbricht wiedział, że taka decyzja spowoduje całkowitą eksterminację jego narodu, w ramach odwetu, i przedłożył swoją późniejszą karierę w postapokaliptycznym NRD nad zwycięstwo ZSRR). Depesza Ta nakazała by zahamować ekspansję NRD do czasu wyjaśnienia rzekomej zdrady.

[Szmer]

J. Łohoyski
Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Czy pan Kochanowski nie mógłby w imieniu Związku pojechać na Śląsk z pełnomocnictwami i tam zobaczyć, co jest możliwe do zrobienia?