Imię i Nazwisko: Jerzy Feliks Badeni
Miejsce i data urodzenia: Radziechów, 4 kwietnia 1931 roku.
Klasa postaci: Organizator
Trzecie dziecko i drugi syn Stefana Rafała Badeniego i Marii Michaliny Jabłonowskiej. Rodzina Badenich, pieczętująca się herbem Bończa, była w XIX wieku jednym z najbardziej wpływowych rodów szlacheckich Galicji a jeden z jej członków, Kazimierz Feliks, pełnił nawet urząd premiera Austrii. Ojciec Jerzego był ziemianinem, właścicielem dóbr Koropiec w powiatach Buczacz i Znosicze.
Dzieciństwo Jerzego nawet po wybuchu II wojny światowej przebiegało we względnym spokoju i dostatku. We wrześniu 1939 roku rodzina korzystając zarówno z dawniejszych koligacji jak i współczesnych znajomości otrzymała pozwolenie, by zamieszkać w Budapeszcie. Tam w 1941 roku niespodziewana śmierć spotkała matkę Jerzego. Jego starszy brat Jan wyjechał do Palestyny by dołączyć do wojsk gen. Andersa, pozostawiając bezpiecznych, jak się wydawało, brata i ojca na Węgrzech. Bezpieczeństwo to okazało się złudne gdy w 1944 roku wojska niemieckie wkroczyły do kraju, obalając rządy regenta Horthy'ego. 13-letniego Józefa ukryli zaprzyjaźnieni Węgrzy, jednak jego ojciec został przez nazistów schwytany i umieszczony w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Jak się potem okazało nie był to los najgorszy, gdyż po ciężkim roku spędzonym w obozie Stefan Badeni wraz z pozostałymi więźniami został uwolniony przez wojska amerykańskie i dzięki pomocy starszego z synów osiedlił się w Anglii.
Tymczasem po zajęciu Węgier przez Armię Czerwoną w 1945 roku wielu sympatyzujących z dawnym reżimem Węgrów zostało osadzonych w obozach jenieckich. Dotknęło to także opiekunów Jerzego, którego umieszczono w jednym z sierocińców dla licznych sierot wojennych a po dwóch latach, gdy ukończył 16 rok życia, zgodnie z sowiecką polityką przesiedleńczą wysłano do Polski. Mimo "problemów rodzinnych" - brata andersowca i ojca, który wyrastał na jedną ze znaczniejszych figur polskiej emigracji - Jerzemu przyznano kawałek pokoju w dzielonym mieszkaniu w poniemieckiej, wrocławskiej kamienicy i pozwolono na naukę w jednej ze szkół zawodowych. Z Jerzego i podobnych mu "paniczyków" chciano, przy pomocy zachęt tak zachęt jak i indoktrynacji, uczynić modelowych ludzi pracy - przykład na to, jak ludowa Polska każdemu daje równe szanse. Jerzy okazał się dość zdolnym uczniem i po ukończeniu z wyróżnieniem zawodówki oraz dwuletniego technikum zdał maturę, po czym w 1953 roku podjął studia na wydziale mechaniczno-elektrotechnicznym Politechniki Wrocławskiej. Uzyskanie wyższego wykształcenia sprawiło, że został wyznaczony do pracy przy "wielkim dziele mechanizacji rolnictwa". Jerzego wysłano na podkarpacie, do gminy Strzyżów. W swojej pracy Badeni często ignorował odgórne zalecenia, by mechanizacja miała możliwie największy zasięg. Zamiast tego pomagał i załatwiał sprzęt oraz nawozy głównie tym rolnikom, którzy byli najbardziej pracowici i przedsiębiorczy. Chociaż "góra" kręciła nosem, Strzyżów osiągnął wkrótce najwyższe plony z powiatów województwa rzeszowskiego. Innym przejawem tego, że formowanie z Jerzego homo sovieticusa niezbyt się udało były jego regularne uczestnictwo w mszach świętych oraz sobotnie obiady u proboszcza pobliskiej Pstrągowej, imiennika Jerzego, ks. Żytniaka. Ale jeśli nawet ktoś chciał wykorzystać te fakty to nie zdążył, gdyż pod koniec 1962 roku wybuchła kolejna, III wojna światowa.
Atomowa apokalipsa spowodowała powstanie na podkarpaciu Ordynariatu Sprawy Bożej - państewka kościelnego pod rządami księdza Żytniaka. Strzyżów był pierwszą stolicą Ordynariatu a Jerzy uzyskał dzięki swojemu stanowisku dość silną pozycję. Decydując o wydawaniu ciężkiego sprzętu decydował w zasadzie o życiu i śmierci wielu odciętych od świata wsi i miasteczek. Oczywiście znowu wzbudzał niechęć tych, które czuły się pomijane - szybko jednak określane przez niego priorytety okazywały się trafne co umożliwiało szybką ekspansję Ordynariatu. Pozycja Jerzego jeszcze wzrosła, gdy z resztek MO, Obrony Terytorialnej i spontanicznie powoływanych milicji sformował Straż Ordynariacką, siłę porządkowo-bojową Ordynariatu, dzięki której ks. Żytniak w styczniu 1963 roku wkroczył do Rzeszowa. Tuż po tym wydarzeniu Jerzy został mianowany Naczelnym Prefektem - najwyższym świeckim urzędnikiem Ordynariatu będącym czymś pomiędzy premierem a wojewodą, odpowiedzialnym jedynie przed Księdzem Ordynariuszem.