Konstanty Adam Karsznicki ur. 1902r. w Karsznicach.
Klasa postaci: Organizator
Ukończył tylko szkołę podstawową i to z dużymi trudnościami. Głównie z uwagi na ciągłą niechęć do nauki, i zbyt duże zacięcie biznesowe. Już od najmłodszych lat potrafił głupim dzieciom sprzedawać kradzione jabłka z sadu Pana Zdzisława, po cenach tak zaporowych, że tylko dziecko mogło łykać takie transakcje.
Mimo ciągłych pasów na tyłek, Konstanty nie rezygnował ze swojego biznesowego zacięcia, i przy pomocy swych długich rąk potrafił zgromadzić tak wiele rzeczy, że w końcu rodzice odpuścili a nawet skrzętnie wykorzystywali talenty syna do wzbogacania się cudzym kosztem. Jakkolwiek rodzina Karsznickich biedną nie była, i swój dworek (mały bo mały, ale zawsze) w jakotakim stanie utrzymywała, dodatkowy zarobek w postaci złotych kolczyków, biżuterii i kradzionych portfeli, nigdy nie był odrzucany.
Jednak łupienie lokalnych żydów oraz nierozważnych sadowników nie wystarczało już Konstantemu. Postanowił wyjechać do Łodzi, gdzie zatrudnił się w jednej z tamtejszych fabryk. Dorobił się na sprzedaży tkanin różnego rodzaju po bardzo atrakcyjnych cenach. Zawsze oczywiście potwierdzał znakomicie podrobionymi dokumentami, legalność towarów i tłumaczył się kontaktami jego ojca, który tak naprawdę dalej niż za Karsznice nie wyjeżdżał...
Grabiąc majątek publiczny, i odpowiednio składując go przy asyście rodziny w Karsznicach, wkroczył w Niepodległą Polskę z dość dużym zapasem gotówki i towarów mimo młodego wieku. To dzięki jego zdolnościom organizacyjnym w Sulejowie powstało "Stowarzyszenie Przetwórców Konserw i Produktów Spożywczych Oraz Zaopatrzeniowców Miast Polski Centralnej"- czy jakoś tak. Po prawdzie nazwa była zbyt długa i składała się w kaligraficzną formę hymnu, ale pod płaszczykiem legalnej organizacji, nie tylko dobrze rozwijał swój biznes, ale i działał politycznie w okręgach Łódzkich. Trzeba też przyznać, że Konstanty należał do dość szemranych organizacji które de facto go wychowały, wyszkoliły i zapewniły odpowiedni byt, jednak zawsze kierował się tylko i wyłącznie swoim interesem, i co najważniejsze, unikał ofiar śmeirtelnych, co wcale nie było w tamtych czasach oczywiste.
Szkołę ukończyć chciał. Jakąkolwiek. Ale skończyło się tylko na kilku próbach. W partiach politycznych też niezbyt mu się udawało, dopiero w roku 1936 związał się z Obozem Zjednoczenia Narodowego.
II Wojna Światowa pokrzyżowała trochę jego plany polityczne i biznesowe. Niemcy przejęli sporą część jego majątku i skutecznie niszczyli siatki kontaktów jakie tworzył. Jednak dzięki związaniu się z organizacjami AK oraz Janem Piwnikiem, udało się po części odzyskiwać majątek a także zarabiać na sprzedaży i obrocie bronią oraz zaopatrzeniem dla jednostek partyzanckich.
Po wojnie działał w ZSL i dość dobrze sprawdzał się w roli delegata partii na okręg Sulejowski. Zajmował się obrotem maszynami przeznaczonymi na rozwój rolnictwa oraz skupem i dystrybucją tego co ziemia wydała dzięki zmęczonym rękom rolników. Oczywiście odprowadzając na boku pewne procenty tychże płodów.
Wojna atomowa zaskoczyła go co prawda, ale dzięki sprytowi i swojemu odwiecznemu szczęściu, skutecznie zorganizował część ludności w FMP.