Poprosiłem Powsiego, żeby pomyślał nad tym tematem, ale na razie nie mam od niego wieści, więc piszę to. Może potem coś ulegnie zmianie.
Generalnie - wojskowość stała się mocno archaiczna i miejscami zalatuje średniowieczem.
Realia
-Większość oddziałów WP rozlazła się. Część wróciła do domów, część utworzyła luźne oddziały, często zbliżone po prostu do band rabunkowych. Te grupy chętnie wynajmują się miastom i państewkom, karierę robią postnuklearni kondotierzy.
-Oddziały są teraz nieduże. Tylko większe armie (Mickiewicza, Jaruzelskiego) są jeszcze zorganizowane w pułki (3 tys. żołnierzy), poza tym tylko tu i tam utrzymuje się bataliony (po 500 żołnierzy), ale raczej w rozproszeniu. O dywizjach i większych związkach operacyjnych nie ma co gadać.
-Generalnie brakuje zaopatrzenia - żywności nie jest dużo, a amunicji to tyle, że absolutnie jakieś resztki, zwykle to, co zdążono wydać żołnierzom (przedwojenne zapasy wystrzelano w Niemczech i Danii). Podobnie z benzyną i innymi rzeczami. Nie należy się zdziwić, gdy nagle czegoś zabraknie w środku ciężkich walk :
-Amunicję się oszczędza. Preferuje się zasadzki, oblężenia i w ogóle unikanie bezpośrednich starć. Nierzadkie są przypadki przekupywania dowódców. Tu i tam żołnierze noszą ze sobą siekiery i kosy, które całkiem nieźle sprawdzają się w powiatowych wojenkach. Stosuje się nawet wilcze doły...
-Paliwo też się oszczędza. Żołnierze zwykle chodzą i walczą piechotą. Tu i ówdzie eksperymentuje się z przywróceniem koni. Wojska pancerne, powietrzne itd. właściwie wyszły z użycia. Zbyt paliwożerne.
-Wojsko w marszu ma skłonność do zaopatrywania się na miejscu - kosztem ludności. W ten sposób zwykle można sobie radzić, choć zachwytu tej ludności to nie wywołuje. Ale jeżeli żołnierzy jest dużo w jednym miejscu i/lub stacjonują długo w jednej lokalizacji, trzeba im opłacić zaopatrzenie wg cennika (głównie żywność + paliwo do transportu). Decyduje MG.
-Żołnierze w bunkrze czy nawet w zwykłym okopie są prawie nie do ruszenia bez dużych ilości amunicji, materiałów wybuchowych czy artylerii. A właśnie takich rzeczy brakuje. Tego typu umocnienia trzeba (nie)stety zwykle brać głodem.
-Mało kto się przejmuje konwencjami genewskimi. Zagrywki typu wykorzystywanie jeńców jako darmowej siły roboczej, wcielanie pokonanych żołnierzy do własnego wojska, a nawet zabijanie poddających się są na porządku dziennym.
-Skoordynowane działania wojska dalej od domu utrudnia niedobór dokładnych map i prymitywna łączność.
Obowiązki gracza
-należy prowadzić temat na tajnym forum z wypisanym całym wojskiem, miejscami stacjonowania, rozkazami itd.
-sposób formowania wojsk ustalamy w całości z MG. Często niezłym (albo i jedynym dostępnym - ze względu na kiepską własną organizację) rozwiązaniem są najemnicy.
-należy założyć temat swojego państewka na forum "Ruchy wojsk" i odnotowywać tam publicznie każde przesunięcie oddziału (większego niż 50 os.) w inne miejsce. Dokładnych rozkazów nie trzeba podawać.
-pamiętać o zaopatrzeniu!