Ogar
Zawsze Przeciw
Ignacy Stokłosa
silna ręka [9]
Protegowany:
Protegowany (2):
Poglądy:
Przynależność: Hetmanat
Posts: 2,172
|
RE: Kontakty z GM
W wolnej chwili strzeliłem artykuł o gospodarce i chciałbym się dowiedzieć czy jest w miarę zgodny z prawdą
Quote: Gospodarka po komunizmie
Od przetoczenie się przez Polskę frontu, powołaniu nowego rządu i wydaniu dekretów uwalniających państwo od centralnego planowania minęło już kilka miesięcy. Postanowiliśmy się przyjrzeć jakie problemy trapią gospodarkę i jakie są szanse na rozwój. Kto skorzystał na przemianach, a jakie patologie się ujawniły.
Nadal rzucającym się w oczy problemem są skutki działań wojennych, gdzie nie tyle nawet chodzi o skalę zniszczeń w wyniku ostrzału czy bombardowań, a o świadomą politykę wywozu maszyn i zasobów na wschód kiedy front zaczął nieubłagalnie zbliżać się do granic Polski. Nadal wiele zakładów to puste hale bez sprzętu, a strategiczne rezerwy wielkich fabryk obecnie wzmacniają przemysł zbrojeniowy ZSRR-odzyskanie tego wszystkiego będzie w znacznej mierze niemożliwe. Ponowne zgromadzenie rezerw zajmie lata, a na zakup sprzętu wiele fabryk nie ma obecnie funduszy- nie produkując nie generują żadnego przychodu, a po komercjalizacji zapewne upadną jeżeli nie otrzymają państwowych dotacji na ponowny rozruch.
Innym problem który wynika dzięki komercjalizacji, jest nad-zatrudnienie. „Ludowa Ojczyzna” chlubiła się zawsze brakiem bezrobocia, a obowiązkowy był przymus pracy. Sukces ten osiągnięto jednak poprzez dzielenie pracy którą mogła wykonywać jedna osoba na cały zespół, mnożono wewnętrzną biurokrację oraz powoływano stanowiska które dublowały się z innymi. Jaskrawym przykładem mogą tu być kolegia redakcyjne niszowych miesięczników które potrafiły zatrudniać kilkanaście osób na pełen etat, podczas gdy przed wojną podobne pismo redagowało kilka osób. Po komercjalizacji cała ta fikcja „pełnego zatrudnienia” będzie musiała zostać zlikwidowana, a w związku z tym pojawi się problem zwolnień i bezrobocia- dodatkowo można się spodziewać, że związki zawodowe łatwo nie pogodzą się z tą wizją.
Następnym pytaniem jest czy niektóre zakłady w ogóle mają szansę przetrwać- polityka gospodarcza PRL umieszczała fabryki czy huty w miejscach oddalonych do źródeł surowca(czego chyba najlepszym przykładem, na szczęście niezrealizowanym, był plan umieszczenia dużej przetwórni ryb na Śląsku) bardziej kierując się potrzebą ideologiczną, niż jakąkolwiek racjonalnością czy kalkulacją opłacalności. Wiele zakładów było też skalkulowane na ścisłą współpracę z ZSRR, a gdy jej brakło, często znika też ich racja bytu. Z drugiej strony w Polsce brakuje wielu gałęzi przemysłu jak np. przemysł paliwowy, a wiele jest znacznie za mało rozwiniętych gdyż w komunistycznym podziale ról między państwa czerwonego obozu, uznano, że każdy kraj może się specjalizować w danej branży i całe paliwo Polska może kupić ze wschodu.
Z tym wiąże się też kwestia praktycznego monopolu państwa na wiele dziedzin życia gospodarczego. W dekrecie nie ma zapisanych ich wiele, jednak faktycznie spółki państwowe mają w wielu dziedzinach pozycję monopolisty, która w znacznym stopniu ogranicza rozwój i uniemożliwia powstanie konkurencji. Spójrzmy choćby na przykład rynku prasowego gdzie obecnie cały rynek opiera się na jednym dystrybutorze, który gdyby zechciał, mógłby doprowadzić od upadku dowolną gazetę w Polsce lub wręcz zlikwidować prasę w Polsce.
Kolejnym problemem, jest brak kapitału prywatnego, który mógłby w jakiś sposób ożywić rodzimą gospodarkę. Jedynymi osobami którymi dysponują jakimś kapitałem są właściciele drobnego handlu którzy zdołali przetrwać w PRL, niektórzy prywatni rolnicy czy pojedyncze osoby które zdołały ocalić swój majątek za granicą. Pewnym wyjątkiem jest tu rynek prasowy który odżył na gazetach konspiracyjnych z czasu wojny(jak gazeta którą mają państwo w dłoniach) oraz na wskrzeszeniu przez partię swoich zaprzyjaźnionych gazet z przed wojny. W innych dziedzinach jeżeli ożywienie(które bywa często znaczne) jednak jest to raczej wysyp drobnego handlu czy usług, a brak jest perspektyw na powstanie większych rodzimych zakładów. We znaki daje się przestarzałość systemu bankowego, który nie jest dostosowany do potrzeb normalnego państwa i nie oferuje żadnej sensownej linii kredytowej czy obsługi drobnych kupców. Pewną jaskółką są „Kasy Stefczyka” czy zakładane spółdzielnie, jednak gromadzenie środków przebiega powoli- z pustego i Salomon nie naleje.
|
|
03-28-2012 18:55 |
|